Wielokrotny Mistrz Świata opisuje swoje wrażenia po wizycie na dworcu w Zebrzydowicach – czy ma rację?

Sebastian Kawa przygotowuje sie do konkurencji fot: www.sebastiankawa.pl
Sebastian Kawa lata na szybowcach od 1988r. Zdobył już dwanaście złotych medali mistrzostw Świata i Europy kontynuując w ten sposób lotniczą pasję swojego ojca. Zanim zasiadł z sterami pływał na żaglówkach zdobywając medale w klasach Optymist, Kadet i "420". Z zawodu lekarz. Na swojej stronie opisującej podróże i starty w różnych zawodach, w ostatnim czasie opisuje swoją podróż do Argentyny. Jak sie okazuje, spory fragment w tekście poświęcił stacji kolejowej w Zebrzydowicach - niestety obraz ten nie jest zbyt pochlebny…

Przykro się spędza Święta Bożego Narodzenia daleko od domu, a jeszcze trudniej opuszczać najbliższych tuż po Wigilii. Tym razem długą podróż zaczęliśmy w pierwszy dzień świąt na wyludnionej stacji w Zebrzydowicach. Wielki niegdyś kolejowy port graniczny robił wrażenie wręcz surrealistyczne, hektary pustych torowisk, opuszczone budynki w chłodny i mglisty wieczór a przy tym żywej duszy na wymarłym i zaciemnionym dworcu. Długo mieliśmy wątpliwości czy jesteśmy we właściwym miejscu. Jednak rezydenci, ludzie pokrzywdzeni przez los, którzy grzali się zimą w pomieszczeniach stacji, uprzejmie poinformowali nas, że to właściwy adres i pociąg powinien być. I rzeczywiście, tuż przed przyjazdem ,choć nie oświetlony dworzec sprawiał wrażenie wymarłego, wśród zapadających ciemności odezwały się megafony i zapowiedziano pociąg. Kilka minut później „Sobieski” potoczył się w stronę Wiednia. Zatrzymał się zaledwie kilkanaście kilometrów dalej , ale jakby w innym świecie. Na pięknie odnowionych peronach i dworcu przywróconym do secesyjnej  świetność się jakieś życie. To Bohumin w Czechach. Podobnie było dalej. Trudno wytłumaczyć te różnice a jeszcze bardziej wrażenie dystansu do Europy pogłębił Wiedeń, gdzie z sekundową dokładnością z nowiutkiego tymczasowego dworca odebrał nas autobus i odwiózł do hotelu na lotnisku. Czytaj cały tekst>>>

Czy uważacie, że pilot opisując stan dworca PKP w Zebrzydowicach ma rację? Zachęcam do dyskusji